Lubię patrzeć na ludzi, którzy przebierają nóżkami na przystankach i chuchają w dłonie, by je ogrzać, zawsze wtedy nucę sobie coś pod nosem i wyobrażam sobie, że tańczą... Lubię, jak płatek śniegu spadnie mi na czubek nosa, a ja robię zeza, żeby zobaczyć, jak prześlicznie wygląda i lubię patrzeć na wszystkie ozdoby i iluminacje świąteczne, wtedy serduszko jakoś samo się raduje. Lubię też harmider, który panuje podczas tego okresu w sklepie, lubię te stosy paczuszek, które gromadzą się u nas przed Świętami, lubię, jak wszyscy coś pakują, przycinają, dolewają, zamykają - tak, przed Świętami naprawdę dużo się dzieje, a wtedy skrzaty najbardziej się przydają, pomagamy, jak możemy, a najbardziej lubię to, że przy tym całym harmidrze jesteśmy wszyscy razem i wyglądamy jak prawdziwa, sklepowa rodzina, która nie przestaje się uśmiechać. Lubię również po całym, trudnym dniu wrócić zziębnięta wieczorkiem do cieplutkiego domku, owijam się wówczas kocem i siadam na parapecie, popijając gorącą herbatę, patrzę sobie przez okno i podziwiam spadające płatki śniegu, zastanawiając się, jak one to robią, że każdy z nich jest inny, ale równie piękny jak swój poprzednik...
Mroźna zima to cudowna pora roku. Niestety, ma ona też swoje wady - niekorzystnie wpływa na naszą skórę, która nie lubi silnego wiatru, mrozu i nagłych zmian temperatur - na dworze ziąb, a w domu lato. Ponadto zimą obniża się odporność naszego organizmu, zatem skóra, mimo rozwiniętych funkcji obronnych, czasem po prostu nie daje rady, dlatego też trzeba jej pomóc w defensywie przed czynnikami atmosferycznymi oraz w polubieniu zimy :)
Po pierwsze, edukacja
Edukacja, czyli pełna świadomość tego, co grozi zimą naszej skórze:
- Na zewnątrz: mróz i wiatr - powoduje przemarznięcie tych najbardziej wrażliwych partii skóry, co prowadzi z kolei do gwałtownego zwężenia naczynek krwionośnych, które stają się przyczyną gorszego ukrwienia i osłabienia metabolizmu. Do tego działanie ochronne warstwy lipidowej skóry zmniejsza się, możemy wówczas odczuwać nieprzyjemne ściągnięcie, pieczenie, suchość, a nawet swędzenie. Ponadto przy niskiej temperaturze gruczoły łojowe stają się mniej aktywne, czyli produkują niestety mniej natłuszczających substancji chroniących skórę, a cieniutka warstwa ochronna doprowadza do znacznie szybszej utraty wilgotności niż latem.
- Wewnątrz: ogrzewanie i suche powietrze - gdy wracamy do domu, z mroźnego otoczenia przechodzimy do dobrze ogrzewanego pomieszczenia, wówczas nasze naczynia krwionośne zaczynają gwałtownie rozszerzać się, chociaż jeszcze przed chwilą były maksymalnie skurczone. Ta nagła zmiana temperatury powoduje pękanie kruchych naczynek, skóra robi się zaczerwieniona lub powstają tzw. "pajączki". Suche powietrze natomiast powoduje jeszcze większą utratę wilgotności przez skórę, traci ona wówczas swoją sprężystość i łatwiej ulega podrażnieniom i skaleczeniom. Zwróćcie uwagę na to, że zimą bardzo często oblizujemy usta, i to nie tylko w sytuacjach, kiedy jemy coś pysznego, robimy tak, bo podświadomie wiemy, że potrzebują one nawilżenia.
Po drugie, pielęgnacja
Pielęgnacja zimą polega przede wszystkim na zapobieganiu, a nie leczeniu powstałych uszkodzeń, dlatego musimy zrobić wszystko, by ochronić naszą buzię przed mrozem i wiatrem. Przebiega ona etapowo, podobnie do pielęgnacji codziennej, o której pisaliśmy w poście: Codzienne czary-mary, czyli jak dbać o skórę twarzy?, przy czym w zimie należy zwrócić szczególna uwagę na kilka rzeczy, o nich piszemy poniżej:
- Rano: natłuszczamy, a nie nawilżamy! - uświadomiliśmy sobie, że zimą nasza skóra traci prawie dwa razy więcej wilgotności niż latem, podążając logicznym tropem - sięgamy po kosmetyki nawilżające i niestety, popełniamy jeden z najgorszych błędów zimowej pielęgnacji. Zastosowanie żeli, a co gorsza kremów nawilżających, przed wyjściem na dwór powoduje, że woda znajdująca się w ich składzie może zamarzać na powierzchni skóry, uszkadzając ją.
- Dobieramy odpowiedni krem - są oczywiście kremy nawilżające stworzone z myślą o specjalnym stosowaniu zimą, jednak uważam, że lepiej sięgnąć po kremy tłuste bądź półtłuste (szczególnie jeśli nasza cera jest wrażliwa, sucha i naczynkowa), wtedy mamy pewność, że warstwa lipidów jest na tyle gruba, że nic nie zaszkodzi naszej skórze. Najlepiej jednak taki krem na zimę zrobić samemu. Powinien on zawierać dużo olejów, bo te tworzą na skórze dodatkową warstwę ochronną i zabezpieczają ją tym samym przed szkodliwym działaniem mrozu i wiatru. Szczególnie korzystne w okresie zimowym są oleje: z avocado (działa łagodząco i antyzapalnie, bogaty w witaminy A, B, E, H, K, PP, F), jojoba (idealnie zmiękcza, natłuszcza, nawilża i odżywia skórę), kiełków pszenicy (zawiera dużo witaminy E), ze słodkich migdałów (bardzo korzystny w przypadku skóry podrażnionej i swędzącej), arganowy (wspiera naturalne mechanizmy obronne skóry), z dzikiej róży (regeneruje skórę zniszczoną nadmiernym działaniem czynników atmosferycznych) i skwalan (wzmacnia bariery lipidowe w głębi warstwy rogowej naskórka). Taki samodzielnie przygotowany krem wzbogacamy odpowiednimi do naszych aktualnych potrzeb ekstraktami - w przypadku problemu z pękającymi naczynkami warto zwrócić uwagę na ekstrakt z czarnego bzu, który doskonale przeciwdziała pękaniu naczynek - oraz witaminami (szczególnie A i E) - tutaj jednak zwróćmy uwagę, że warto wybrać po prostu oleje i ekstrakty bogate w witaminy. Gotowym kremem smarujemy szczególnie te miejsca, które są wystawione na działanie mrozu i wiatru, czyli policzki i nos. Jeśli natomiast nie mamy czasu na robienie własnego kremu, możemy kupić tzw. gotowca. Specjalnie na tę porę roku przygotowaliśmy dla Was serum zimowe odżywczo-ochronne dla każdej cery, stanowi ono idealną propozycję na mroźne dni, ponieważ zawiera dużo fazy olejowej, która nie daje uczucia dyskomfortu. Serum natłuszcza, nawilża, a do tego odżywia. Ponadto dzięki zawartości koenzymu q10 działa ochronnie, przeciwstarzeniowo, a także silnie regenerująco. Przygotowuje się je bardzo szybko, bo wszystkie zawarte w zestawie składniki są już odmierzone, jednak jeśli i na to nie mamy czasu, bo gdzieś się spieszymy - możemy użyć samego masła shea, stymuluje ono krążenie krwi, działa rewitalizująco i przeciwzapalnie, odżywia skórę, nie uczula, a do tego działa także korzystnie na cerę tłustą, nie powoduje zaczopowania ujść mieszków włosowych. Co więcej, masło karite zaliczane jest do naturalnych filtrów chroniących skórę przed działaniem promieni UV, a wiemy, że promieniowanie UVA działa równie intensywnie zimą co latem, powodując tworzenie się zmarszczek (zwłaszcza, gdy wybieramy się na narty w góry, gdzie promienie słoneczne odbijają się od śniegu). Zamiast masła shea można sięgnąć także po następujące masła: kakaowe, z granatu, mango i avocado.
- Pamiętamy o pielęgnacji ust - skóra na ustach jest bardzo delikatna, a do pozbawiona gruczołów łojowych, które mogłyby w naturalny sposób pomóc zabezpieczyć je. Dlatego niska temperatura działa szczególnie niekorzystnie na nasze usta, powoduje ich wysuszenie, pierzchnięcie i bardzo nieprzyjemne pękanie, a ciągłe ich oblizywanie niestety nie zapewnia zwiększenia ich nawilżenia, przeciwnie - skóra na nich staje się jeszcze bardziej wysuszona i spierzchnięta. Aby temu przeciwdziałać należy smarować usta specjalnymi balsamami lub pomadkami posiadającymi działanie natłuszczające. Lepiej natomiast zrezygnować z kolorowych pomadek o przedłużonej trwałości, gdyż mogą one odwrotnie powodować wysuszenie cienkiej skóry ust. Ja osobiście polecam smarowanie ust masełkiem shea, kakaowym, z avocado, granatu lub mango - odżywią one usta, zregenerują, nawilżą, natłuszczą, ochronią przed szkodliwymi promieniami UVA, a do tego nasze usta dzięki nim będą pięknie błyszczeć. Masełka stosujmy kiedy tylko się da - przed wyjściem, po rozmowie na mrozie, po jedzeniu, umyciu buzi i zębów oraz gdy czujemy, że są przesuszone. Ponadto warto czasem usunąć z nich martwy naskórek, najprostszym sposobem jest leciutkie szorowanie warg szczoteczką do zębów.
- Oczyszczamy skórę w sposób rozsądny - o tym, że nie należy stosować preparatów z alkoholami czy mydeł, wiemy wszyscy, bo szczególnie wysuszają naszą skórę. Wcześniej pisałam również, że w porannej pielęgnacji raczej nie powinniśmy stosować kosmetyków, które mają wodę w swoim składzie. Dlatego też warto sięgnąć po olejki myjące do twarzy, ponieważ te zawierają oleje, a o ich korzystnym działaniu pisałam wcześniej. Rano najlepiej taki olejek wycisnąć na wacik i oczyścić nim twarz, bez spłukiwania wodą. Dzięki temu na naszej skórze wytworzy się dodatkowa warstwa ochronna.
- Nigdy nie zapominajmy o wieczornej pielęgnacji - zimą wieczorna pielęgnacja jest podwójnie ważna. Chyba przyznacie mi rację, że przez cały dzień nieźle dajemy w kość naszej skórze - najpierw traktujemy ją mrozem i wiatrem, a potem nagłą zmianą temperatur, czyli dowalamy jej żarem kaloryferów, bo po powrocie do domu nie możemy się powstrzymać i od razu lecimy ogrzać się przy grzejnikach. Po całym dniu takich wątpliwych atrakcji nasza skóra zasługuje na odpowiednią kurację. Powinniśmy wówczas zadbać o jej ukojenie, zregenerowanie i nawilżenie - na noc jak najbardziej możemy użyć kosmetyków nawilżających. Najpierw musimy zmyć makijaż z twarzy, najlepiej delikatnym płynem micelarnym, żeby jeszcze bardziej nie podrażnić skóry. Podczas zimy proponuję korzystać z płynu micelarnego z Sodium babassuamphoacetate - ECOCERT, ponieważ idealnie działa na skórę suchą i skłonną do pękania, do tego bardzo dobrze nawilża i wygładza skórę (dzięki zawartości witamin). Ponadto zawiera hydrolat różany, który łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, przywraca naturalną równowagę skórze oraz regeneruje, odświeża i relaksuje skórę przesuszoną i wrażliwą. Następnie przemywamy buzię wybranym olejkiem myjącym i po osuszeniu stosujemy tonik. Tonik dobieramy oczywiście, również według naszych aktualnych potrzeb - możemy podziałać czarnym bzem na tzw. "pajączki", z kolei ekstraktem z prawoślazu i rumianku możemy złagodzić podrażnienia, a hydromanilem i kwasem hialuronowym - odpowiednio nawilżyć skórę. Po przywróceniu skórze jej naturalnego poziomu pH najpierw nakładamy odpowiednie serum (polecam serum intensywnie nawilżające: algi, NMF, kwas hialuronowy, hydromanil lub serum zimowe, którego użyliśmy rano, serum można zastąpić także maską do twarzy, wybiera się ją, jeśli skóra potrzebuje: nawilżenia, regeneracji, odżywienia, ujędrnienia lub złagodzenia ewentualnych podrażnień), a następnie krem (tutaj wedle uznania - może to być krem odżywczo-nawilżający, regenerująco-ochronny, który także zadziała na popękane naczynka krwionośne, nawilżająco-regenerujący lub po prostu nawilżający).
- Korzystajmy z okazjonalnej pielęgnacji - czyli przynajmniej raz w tygodniu zafundujmy naszej skórze prawdziwe SPA. Więcej o takich zabiegach możecie przeczytać tutaj. Przy czym pamiętajmy, żeby w zimie rzadziej używać peelingów, zwłaszcza mechanicznych, ponieważ zabieg złuszczania wierzchniej warstwy naskórka osłabia barierę ochronną skóry, przez co jest ona jeszcze bardziej narażona na działanie czynników zewnętrznych. W związku z tym nie peelingujmy lepiej twarzy tuż przed wyjściem na dwór, róbmy to wieczorem oraz korzystajmy raczej z peelingu enzymatycznego, który nie podrażnia i nie niszczy warstwy skóry w takim stopniu jak mechaniczny.
- Stosujmy odpowiednią dietę - w zimie powinniśmy pić dużo wody, w ten sposób nawilżymy naszą skórę na buzi i ustach. Ponadto musimy pamiętać o uzupełnianiu niedobory witamin (szczególnie z grupy B).
Zimą skóra wcale nie musi być non stop przesuszona, podrażniona i "zapajączkowana", wystarczy, że odpowiednio o nią zadbamy, a to przecież prosta sprawa, która nie wymaga jakiegoś specjalnego wysiłku od nas :) Życzę Wam, by Wasza skóra była piękna o każdej porze roku!
Ale dużo przydatnych informacji :)
OdpowiedzUsuńa ja tam kocham zimę, i cieszę się ,że opanowała Polskę :)
OdpowiedzUsuńrównież kocham zimę :)
OdpowiedzUsuńbardzo przydatny post!
Bardzo dobry post. Ja na zimę postawiłam na krem z firmy Fitomed ''Mój krem no5 arganowy''
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię zimy :(